Julian Antonisz. Opowieści cyfrowe

Projekt Sabiny Antoniszczak
Odmładzamy się przy pomocy poczucia humoru!
Richard A. Antonius,
wł. Ryszard Antoniszak
Richard A. Antonius, wł. Ryszard Antoniszak: Obaj byliśmy wychowani na Kabarecie Starszych Panów, uwielbialiśmy purenonsensowy żart.
Kiedyś na lekcji fortepianu nauczycielka Julka, pani Zissmanowa pyta:
– Panie Julianie, dlaczego siedzi pan pod fortepianem, zamiast przy klawiaturze?
Julek mówi:
– Bo pada.
Ona pyta: – Gdzie pada? – i biegnie do okna, rozgląda się, mówi:
– Panie Julianie, tu nie pada!
A on na to:
– W Katowicach.
Krzysztof Kiwerski
Krzysztof Kiwerski: Jaki był Julo? Julo kojarzył mi się z dowcipem, który reprezentuje Woody Allen. To znaczy Julo nie opowiadał dowcipów, ale genialnie puentował różne sytuacje. Na przykład taką sytuację sobie przypominam: jakiś pracownik Studia, chyba Chrzanowski, wiercił, bo myśmy taką ławeczkę robili w czynie społecznym dla Studia i coś się porobiło, że jak on wiercił, zablokowało się wiertło w tej rurce metalowej, wyrwało kabel i wywaliło korki na całej Kanoniczej. Był straszny huk, a Julo spokojnie siedział i mówił, paląc fajkę:
– Polak potrafi.
Krzysztof Korczyński
Krzysztof Korczyński: Raba była wspaniała, myśmy mieli wannę cynkową, rodzaj takiego większego zycbadu. Właściwie trudno mówić wanna, taki zbiornik i myśmy z Julem pływali na tym zbiorniku, w tej wannie cynkowej, jak w pontonie, wiosłując jakimiś patykami. Zabawowy był szalenie, miał po prostu fantazję cudowną.
Pamiętam też takie moje imieniny tutaj, bo myśmy urządzali zawsze imprezę 25 lipca w imieniny Krzysztofa i robiliśmy to w stylu różnych epok: secesja, prasłowiańszczyzna, itp. Wtedy, na imprezie prasłowiańskiej, pamiętam, wystąpił, w samym worku jutowym, wyciął sobie otwór na głowę i na ręce, a pod tym był nagi, jak go pan Bóg stworzył i boso. No, po prostu był gwiazdą wieczoru, to było szaleństwo.
Andrzej Marmon
Andrzej Marmon: Pamiętacie jak Julek potrafił się wygłupiać za stołem? Jak czytał na przykład gazetę, w której nie było tekstu i czytał artykuły? Julek siadał przy stole w dużym pokoju, brał gazetę i albo miał ją do góry nogami, albo tylko obrazki były i CZYTAŁ ARTYKUŁY. To były takie dziwaczne informacje z okolicy, o tym, że ktoś się tam wywrócił na rowerze, takie, że myśmy tam po prostu pod stół ze śmiechu wpadali. Po czym braliśmy tę jego gazetę, którą czytał, a on ją miał do góry nogami, albo były tam same obrazki. Strasznie lubił takie kawały robić. Albo, na przykład, siedząc przy stole, jak wszyscy byli poważni, to Julek ni z tego ni z owego tak robił, że się wypierdzielał, pod stół, kopytami do góry. Wszyscy jak widzieli, że on padł tak śmiesznie, jeszcze z tą taką miną Julka, z krzywymi okularami, jak on się zbierał z tej ziemi, to wszyscy lali. Tak Julek po prostu się wywracał, żeby wszystkich rozbawić. Miał to wytrenowane. W ogóle on potrafił z taką śmiertelnie poważną miną robić różne takie rzeczy, które naprawdę do łez potrafiły rozśmieszyć, a on się nigdy nie zaśmiał przy tym, miał kamienną twarz.
następna opowieść